– Udało nam się trochę uporządkować sprawę Starego Rynku, to teraz zabieramy się za plac Wolności – zapowiedział Tomasz Karczewski, szef administrującej placem Estrady Poznańskiej. Chwilę później fontanna na placu po raz pierwszy w obecnym sezonie trysnęła wodą. Był to może nie główny punkt Festynu Klasycznego, inaugurującego sezon różnego rodzaju aktywności, ale z pewnością jedna z jego atrakcji.
Sam festyn był – jak sama nazwa wskazuje – klasyczny. Były więc gry i zabawy dla najmłodszych, pokazy sprzętu strażackiego, wata cukrowa, warsztaty dla dzieci, a nawet boisko do kometki. O oprawę muzyczną w późniejszej części festynu zadbały Orkiestra Dęta z Chludowa oraz zespół Zigzag Paradise, który przygrywał do retropotańcówki. Jednak bardzo ważna i obleganą atrakcją były… PSOT-y, czyli Poznańskie Systemy Oazy Twórczej. Są to przenośne elementy małej architektury miejskiej, które mogą być wykorzystywane na różne sposoby.
– Te małe obiekty służą… nie wiemy do końca czemu. Przekonamy się, jak będziemy obserwować ludzi i jak z nich korzystają np. dzieci. PSOT-y mają służyć wszystkim mieszkańcom miasta – zapowiadała Jola Starzak ze szkoły School of Form, której studenci zaprojektowali PSOT-y. – Tego typu projekty są świetną sprawą dla studentów, żeby w jakiś sposób sprawdzić swoje pomysły projektowe w życiu, ale też bardzo fajną szansą dla miasta, żeby nawiązywało współpracę z młodymi ludźmi.
To właśnie przy współpracy ze studentami School of Form powstały dwa zestawy, które zostały zaprezentowane na placu Wolności. Pierwszy z nich przypomina siedzisko o nieregularnym kształcie, pokryte sztuczną trawą. Mozna więc na nim siedzieć, można też i skakać. Druga PSOT-a wyglądem przypomina rampę, ale z powodzeniem była podczas inauguracji wykorzystywana także jako zjeżdżalnia. Na jednej z bocznych, pionowych ścian, ma dodatkowo system rynienek, który może służyć do zabawy kasztanami, wodą czy kamieniami.
PSOT-y stanęły na placu w ramach eksperymentu i zostaną tam na dłużej.
– To jest perspektywiczny projekt – tłumaczy Tomasz Karczewski. – W zeszłym roku wpsólnie ze School of Form podjęliśmy taką współpracę. Studenci w ramach swoich zajęć zrobili projekty, z których wybraliśmy osiem propozycji. W tym roku staną dwie, natomiast sytuacja jest perspektywiczna i rozwojowa, w zależności od środków, które miasto mogłoby wyasygnować, będziemy to rozbudowywać.
Są więc szanse na nowe PSOT-y, o ile znajdą się na nie środki. Nie wiadomo tylko, gdzie (oprócz placu Wolności) mogłyby one stanąć.
– Nie myśleliśmy jeszcze o tym, by pojawiły się w innych miejscach. Być może będzie się to rozwijać jeżeli tu się sprawdzą, bo to jest też test dla nas. My nie wiemy z jakim odzewem to się spotka, w jakim stanie będzie za miesiąc czy dwa, natomiast jeżeli spełniłyby nasze oczekiwania, czyli byłyby uniwersalnym miejscem spotkań, dla dorosłych i dla dzieci, być może będzie taki pomysł w mieście, żeby to rozwijać, przynajmniej w takich miejscach, które miastu leżą na sercu – opowiada szef Estrady Poznańskiej. – Bardzo aktywne teraz są Jeżyce, Wilda, Łazarz, być może najpierw w takich miejscach, a docelowo rozleje się to na całe miasto.
Sam plac Wolności natomiast ma żyć nie tylko dzięki PSOT-om i fontannie, ale też dzięki wydarzeniom. Tych zaś przez całe lato ma nie brakować.
– Po dwóch latach przerwy wraca siatkówka i Plaża Wolności, czyli taka impreza sportowo-rekreacyjna, cały czerwiec to tradycyjnie już Generator Malta w ramach festiwalu. W sierpniu będzie festiwal Transatlantyk, no i koniec sierpnia to będzie taka duża opera, która będzie się nazywała “Opera Know-How” i będzie wykonywana przez Teatr Muzyczny – wymienia Karczewski. – To są takie duże projekty, natomiast do tego wszystkiego chcemy troszeczkę mniejszych projektów, robionych przy współudziale Rady Osiedla Stare Miasto, stowarzyszenia Plac Wolności, czyli grupy osób, którym bardzo na sercu leży to, co tu się ma dziać i są bardzo aktywne. Mamy z nimi bardzo dobry kontakt, spotykamy się regularnie, m.in. to, co dzisiaj widzimy jest efektem naszej współpracy.
Na takim ożywianiu miejskich przestrzeni zależy także Jackowi Jaśkowiakowi, który podczas festynu “uruchomił” fontannę (czysto symbolicznie, po prostu woda zaczęła płynąć podczas jego krótkiego wystąpienia).
– Mam nadzieję, że takich miejsc w Poznaniu będzie więcej, choć to na pewno będzie szczególne. Przede wszystkim przychodźmy tutaj, bawmy się, korzystajmy z tego miejsca, bo najważniejsze jest to, żeby te miejsca żyły. Będziemy się starali, by w miejscach takich jak tutaj było zawsze bezpiecznie, czysto, żeby to były wizytówki naszego miasta i żeby służyły pewnego rodzaju promocji, tak jak jeździmy do innych miast – zapowiedział Jaśkowiak. – Cieszmy się z tego, że mamy takie miejsce. Korzystajmy z przestrzeni miejskich, one mogą konkurować z przestrzeniami w galeriach handlowych.