Psie kupy: w Poznaniu edukują, a we Wrocławiu…?

Wrocławska akcja polega na patrolowaniu miasta przez społeczników, którzy, gdy zobaczą kogoś, kto nie sprząta po swoim psie, robią mu zdjęcie i wysyłają do redakcji wroclaw.pl. A redaktorzy zamieszczą je w specjalnej Galerii Brudasów, żeby zawstydzić leniwego właściciela psa. Oczywiście z zapikslowaną twarzą, żeby nie łamać prawa.

“Nie działają programy społeczne, nie pomagają spoty reklamowe, nie pomaga groźba mandatów” – wyjaśnia redakcja. – “Nadal większość wrocławian nie sprząta po swoich psach. Efekt widzimy codziennie praktycznie wszędzie. Psie kupy leżą na trawnikach, chodnikach, w parkach, na skwerach i na deptakach. Takiego zachowania trzeba się po prostu wstydzić. Bo wstydem jest to, że nie sprzątamy po czworonogach. Dlatego ruszamy z akcją Kupa Wstydu!”

Redakcja przytacza też kilka liczb dla tych właścicieli, którzy uważają, że psia kupa to żaden problem. Otóż na przykładzie Kory, prawie 40-kilogramowego owczarka niemieckiego, wyliczyli, że jedna kupa waży około 150 g, a Kora robi dwie takie dziennie. W ciągu roku mamy więc 730 kup, czyli 109 kg 500 g – co oznacza, że tylko jeden pies w ciągu roku produkuje ponad 100 kg odchodów!

A co na temat akcji sądzi Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania? Stolica Wielkopolski także zmaga się z tym problemem i u nas również działania edukacyjne nie odniosły jak dotąd specjalnych efektu. Czy Galeria Brudasów byłaby rozwiązaniem?
– To może być inspirujące – uśmiecha się wiceprezydent. – Bo często akcja happeningowa działa znacznie skuteczniej niż Kodeks Postępowania Administracyjnego, zwłaszcza jeśli podchwycą ją mieszkańcy i media.

Wątpliwości natury prawnej ma natomiast Waldemar Matuszewski, naczelnik Wydziału Koordynacji Służb Straży Miejskiej. A ponieważ strażnicy miejscy pilnują czystości i porządku w mieście, przepisy z tym związane są im doskonale znane.
– Cel jest szczytny, ale pojawia się pytanie, czy na pewno jest to działanie zgodne z prawem – mówi naczelnik. – Jeśli właściciel psa rozpozna się na zdjęciu, może wnieść skargę o zamieszczenie jego wizerunku bez jego zgody.

Naczelnik Matuszewski uważa, że jednak najskuteczniejszą metodą w przypadku psich kup jest edukacja, chociaż jej efekty pojawiają się dopiero po latach i nie idzie to gładko.
– Boję się też, że mieszkańcy będą zamieszczali zdjęcia i będą chcieli, by ścigać właścicieli, którzy nie sprzątają – mówi. – Tymczasem zdjęcie jest jedynie dowodem pośrednim, musi być jeszcze do tego zeznanie świadka z imieniem i nazwiskiem. I w tym punkcie większość osób rezygnuje. Poza tym: jak mamy odnaleźć osobę ze zdjęcia? Tu nie Ameryka, nie mamy systemów pozwalających na identyfikację osoby na podstawie zdjęcia…

Na szczęście strażnicy miejscy mają jeszcze jedno narzędzie: mandaty. Mogą je wręczać osobom, które zostaną przyłapane na nie sprzątaniu po swoich psach. Niestety, korzystają z tego narzędzia zdecydowanie zbyt rzadko…