Własnoręczne cuda, czyli Mała manufaktura zaprasza

To magiczne miejsce kryje się za jedną z bram przy ulicy Garbary, między Wielką a Wodną, która wygląda jak wejście do innego, czarodziejskiego świata. Przy wejściu stoją stoiska pełne kolorowych, pięknych drobiazgów, do których damskie ręce wyciągają się wręcz odruchowo. A dalej, za pięknym, stylowym parawanem, widać jeden z tych malowniczych kawiarnianych ogródków, jakie można nieoczekiwanie znaleźć w wielu zakamarkach wokół Starego Rynku.

Bo Mała manufaktura to coś w rodzaju targu, bazaru – jak kto woli. Ale kilkoma bardzo istotnymi elementami się od nich różni. Na przykład tym, że wszystkie rzeczy, które tam można kupić, są ręcznie robione. I co więcej, powstają na oczach kupujących.
– Ja robię brosze i bransoletki – pokazuje Konstancja Myszkowska, która rezyduje za jednym ze stoisk i z czarującym uśmiechem zaprasza do wejścia. – Kolega obok tworzy linoryty na torbach, to też ręczna robota, a koleżanka szyje apaszki i przepaski na włosy, takie w paryskim stylu.

W przepaskach kryje się pewien sekret: jkażda zawiera w środku drucik, żeby bez problemu trzymała się na włosach, a końcówki dało się zawinąć w dowolny, fantazyjny supełek. Bransoletki zachwycają misternym i bardzo skomplikowanym splotem metalu i różnokolorowych sznureczków i bardzo precyzyjnym, solidnym wykończeniem.
– Tu wszystko jest przemyślane i dopracowane w najdrobniejszych szczegółach – mówi z dumą pani Konstancja.

Ale torby i biżuteria to dopiero początek odkryć na tym najbardziej urokliwym poznańskim targu. Tuż obok na stojaku wiszą kreacje Noonah – to też ręczna robota. Co prawda nie znaczy to, że każda sukienka jest szyta przez szwaczkę z igłą i nitką, ale każda jest oddzielnie zaplanowana, każda jest też indywidualnie dopasowywana do kupującej, żeby leżała jak trzeba.

Są też fantastyczne, kolorowe poduchy – to dzieło Zuzanny Felińskiej z Decoculture.
– Taka poducha może bardzo dużo zmienić we wnętrzu – tłumaczy pani Konstancja. – Ociepla je, nadaje mu bardziej przytulny, domowy charakter.

I rzeczywiście, fotel wysłany takimi poduchami aż kusi, żeby w nim zatonąć i odpocząć, próbując marcepanów lub apetycznie wyglądających ciasteczek, które oczywiście też można tu kupić. I można to zrobić – bo zaraz obok Małej manufaktury jest kawiarniany ogródek, gdzie przy doskonałej kawie i przepysznym ciastku można sobie oglądać zrobione zakupy i zastanawiać się nad kolejnymi. Kto się nie zdecyduje – zawsze może tu wrócić trochę później, bo Mała manufaktura będzie działała jeszcze do 15 sierpnia od 15.30 do 20.