Rury Poznańskie, czyli słodka poznańska tradycja

 

Słodkie, prostokątne, ale wygięte w łuk. Skąd więc nazwa? Przez lata wygięcie kojarzyło się z pieczeniem na rurze od piecyka, dlatego postanowiono nazwać tak smakołyk. W okresie dwudziestolecia międzywojennego nazywano je „trąbami”.

Co ciekawe, nie jest znana dokładna historia przysmaku. Nie udało się ustalić pierwszych wzmianek na temat pojawienia się wypieku.

Podstawą w cieście jest miód, głównie spadziowy oraz karmel. Przepis przez lata był pilnie strzeżony i przekazywany z pokolenia na pokolenie. Do dziś rury nieco różnią się od siebie, a wytwórcy niechętnie zdradzają swoje sekrety pieczenia.

Tradycyjnie sprzedawane są w okresie obchodów Bożego Ciała. Dawniej był to jedyny czas w roku, kiedy można było je kupić. Od lat pojawiają się jednak także podczas jarmarków oraz w okresie Wszystkich Świętych przy cmentarzach i to właśnie z tym ostatnim są obecnie kojarzone.

Zgodnie z tradycją, poznańskie rury sprzedawane były z wiklinowego kosza z białym obrusem, podawane przez papierową serwetkę. Co ciekawe, to wypiek, który rzadko pieczony jest w domach.