Czy popularność rogali świętomarcińskich spada? Nowości wyprą tradycję?

Trudno wyobrazić sobie dzisiejszy dzień w Poznaniu bez rogali, zwłaszcza tych świętomarcińskich. Te tradycyjne wyrabiane są zgodnie z recepturą strzeżoną certyfikatem. Dlaczego go ustanowiono i czy to prawda, że coraz mniej osób sięga po certyfikowane wyroby wybierając inne wariacje? W wywiadzie dla portalu Codzienny Poznań opowiedział o tym cukiernik Grzegorz Dziamski.

 

By móc nazywać wyrób cukierniczy rogalem świętomarcińskim należy posiadać certyfikat, który potwierdza, że został on wypieczony zgodnie z tradycyjną recepturą. W przeciwnym przypadku przysmak musi być oznaczony inną nazwą. Cukiernik z 35-letnim stażem, Grzegorz Dziamski, odniósł się do historii certyfikatu.

 

Jak wyjaśnił podczas programu „Hej Poznań”, przed wpisaniem rogala świętomarcińskiego do rejestru regionalnych wyrobów każda cukiernia miała własną recepturę. Mimo, że smak był podobny i ogólne założenia takie same, to jednak brakowało spójności.

 

Po przystąpieniu Polski do UE poznańscy cukiernicy sami zaczęli zabiegać o to, by rogal stał się produktem chronionym. Wskazywano na tradycję i konieczność utrzymania jej wśród innych produktów.

 

Certyfikaty przyznawane są od 2008 roku. Wskazana jest tam receptura, która jest chroniona prawem.

 

Jak wskazał nasz gość, pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić to ciasto drożdżowe, które zaciągane jest tłuszczem, dzięki czemu powstaje ciasto półfrancuskie potrzebne do tradycyjnych rogali. W dalszej kolejności wykonywane jest nadzienie, składające się m.in. z białego maku, bakalii, jajek i cukrem. Całość wykończona jest lukrem i posypana orzechami.

 

 

Wydaje się, że w ostatnich latach rogale bez certyfikatu i z inną recepturą stają się coraz popularniejsze. Co roku słychać głosy o tym, że lepsze są te robione na maśle, a nie margarynie czy też w wersji bez rodzynek. Powstają także wariacje wege czy niskokaloryczne. Czy w takim razie popularność rogali świętomarcińskich spada?

 

Grzegorz Dziamski stwierdził, że… wręcz przeciwnie. Z roku na rok zauważalne jest coraz większe zainteresowanie. Wielu mieszkańców Poznania i Wielkopolski pozostaje wierna tradycji, ale duże znaczeni ma tu także marketing. Tradycyjne rogale „jadą w świat” – czasem dosłownie, bo wysyłane są już nie tylko do różnych miast w Polsce, ale także w Europie czy USA.

 

Choć przy świętowaniu kalorii można nie liczyć, to nie sposób o nich nie wspomnieć. Taka słodka przyjemność to aż ok. 1200 kcal. Jak doprecyzował cukiernik podczas programu „Hej Poznań”, już samo ciasto półfrancuskie to ok. 580 kcal. Reszta to nadzienie, w których znajdują się kaloryczne składniki takie jak cukier, orzechy czy tłuszcz.

 

Zgodnie z recepturą certyfikowany rogal powinien mieć wagę ok. 150-250 gram, jednak w Poznaniu zwyczajowo jest to ok. 200 gram. Właśnie tyle uznawane jest za idealne na jedną porcję.

 

 

Piotr Szulc spytał także o możliwości wariacji w ramach oryginalnej receptury. Jak wyjaśnił Grzegorz Dziamski, są pewne „widełki”, np. w zakresie wyboru bakalii. Różnica w smaku między oryginalnymi rogalami jest jednak niewielka. Co najczęściej jest czynnikiem indywidualnym dla danego wytwórcy? Tego można dowiedzieć się z wywiadu.

 

 

 

autorka: A. Karczewska