700 osób, muzyka, miłość, przyjaźń i ananasy – w jednym pociągu. Rusza Woodstock!

10:43, dworzec kolejowy Poznań Główny. Pasażerów mnóstwo. Niektórzy biegną z wyładowanymi plecakami, potykają się o własne nogi. Niepotrzebnie. Pociąg do Kostrzyna ma opóźnienie.

– Nie ma psów od narkotyków – konduktor rozgląda się po peronie. Zauważa dwójkę „skanujących” tłum policjantów i dodaje: – A przynajmniej nie czworonożnych.

Dzieci z irokezami, dziewczyny w dreadach i 40-letni rockmeni. Ale też nastolatki w okularach,  kwiecistych koszulkach, chłopcy z fryzurami surferów. Krótko mówiąc: pełen przegląd młodzieńczego buntu, mody i życia. Na Woodstock jadą jednym pociągiem, ale wybierają się z wielu powodów:

– Nieważna muzyka, ważne, żeby się naje… – Mateusz mieszka w Środzie Wielkopolskiej. Na Woodstock skrzyknął 5-osobową ekipę. W przypadku jego i jego znajomych tradycja wspólnego imprezowania ma 7 lat. – Niech ruszy pociąg, otwieramy piwka i startujemy. Tak po 4 z dziewczyną, bo Taja nie wielbłąd. Będziemy pić i się bawić. I wcinać ananasa – o ramię Mateusza wspiera się Taja, czyli dziewczyna Mateusza. Chłopak dodaje: – I rozstawiać namiot. W tamtym roku mi nie wyszło. – Dlaczego? „Bo namiot był za trudny”.

Rozstawieni co parę metrów pracownicy kolei służą za punkty informacji i kierują ruchem. Mówią, gdzie kupić bilety, do którego przedziału najlepiej wsiąść. Pilnują, by wszystko przebiegło sprawnie.

Dalej, dalej, no, idzie czy nie ta młoda, co mieli jej bilet wpisać? Ta nastolatka? – niepokoi się jedna z kobiet. Konduktor pyta przechodzące osoby: –  Macie rozkład powrotny? To wam damy.

Do rozmowy o Woodstocku włącza się mężczyzna w wojskowych barwach, ceniący sobie anonimowość:
– Jestem praktykującym alkoholikiem – zaczyna tonem, zwiastującym długą opowieść. – Ćwiartka na rano i litra na potem… a, nie mam mówić, ile piję codziennie? No, to teraz wiozę piwo i ćwiartkę…

– Zgrzewka piw i to wszystko… zgrzewka piw i wódka – przyznaje po chwili wahania stojący obok Rafał. Koledzy przytakują zwięźle: „No.”.Słychać: „W alkoholu mam 15 proc. krwi!”.

Anonimowy mężczyzna w moro dorzuca:
– Tylko nie dzwońcie znowu do mnie co chwilę, k… mać, kiedy ja jestem zajęty sprawami innymi, ważnymi, nie alkoholizowaniem się! – Rozlegają się oklaski a ktoś rzuca: „Dokładnie! Tutaj są porządni ludzie.”. Być może ta osoba wie, czy ważne sprawy załatwia się po, czy jeszcze w trakcie konsumpcji „ćwiartki”.

Po peronie chodzą policjanci, wyczuleni na każdą nieprawidłowość. Nie ma jednak powodów do wszczęcia akcji: i woodstockowicze z flaszkami w dłoni, i niepijący zachowują się równie spokojnie. Najdonośniejsze są dźwięki gitary.

– Ja? Ja nie piję – obruszonym tonem komentuje jeden z pasażerów. – Na Woodstocku pewnie trochę tak… ale ja nie piję, ja degustuję!

– Mam ze sobą 4 piwa – rudowłosa dziewczyna siedzi obok puszek Heinekena. Reflektuje się szybko: – 4 nie na Woodstock! Na drogę tylko!

Otwarcie piwa przepowiadali na start pociągu, ale opóźnienie złamało ich silną wolę. Ekipa ze Środy Wielkopolskiej zaczyna Woodstock jeszcze w Poznaniu.

– Jak byłam niepełnoletnia, na Woodstocku rodzice nie widzieli, jak piję i palę. To największa wolność – Taja salutuje whiskey z colą. Na razie nie zagryza drinka ananasem, co zapowiadał jej chłopak. Z mieszania owoców z alkoholem Mateusz odradza arbuza z wódką: – Nie polecam, bo Woodstock pamiętać można jeszcze przez dwa tygodnie.

Właściwie nie wiedzą, na jakie atrakcje się szykują. Naga Mila, w regulaminie której można przeczytać o np. zakazie „molestowania innych uczestników bez ich zgody”, jest jedną z nich:

– Może się skuszę bez stanika wyskoczyć i pobiec. Golasy zasuwały z numerkami na plecach zawsze, w tym roku jest to chyba bardziej oficjalne.

Inne atrakcje?

– Dragi! Kilo dragów! Mocarz? Też – entuzjazmuje się Kozik. – Wszystko, co jest, trzeba brać – po chwili wybucha śmiechem, i zapewnia, że to nie jego klimaty, bo „przecież w dresach chodzi”. A Mateusz ze Środy Wielkopolskiej przepowiada:
– Jak będziemy wracać, to już nie tacy radośni. Bo nie będzie epy, tylko leżenie na „śpiku”.

Ale do powrotu jeszcze długo, a pierwsze woodstockowe nuty dopiero dla podróżnych odjeżdżających z Poznania zaczną rozbrzmiewać.

– No, jest pani! – oddycha z wyraźną ulgą pracownica kolei, widząc powiewającą biletem nastolatkę. – Koledzy są w tamtym wagonie.