Zabójstwa Ziętary do dziś nie udało się wyjaśnić. W powszechnej opinii panuje przekonanie, że za zbrodnią stoją służby specjalne. Przez wiele lat sprawę próbowano zatuszować. Pierwsze dochodzenie wszczęto w Poznaniu dopiero rok po zaginięciu dziennikarza. Zostało ono jednak umorzone. W 1998 roku podjęto kolejne, również bez rezultatów. Wielokrotnie krytykowano nieudolność w działaniach policji i prokuratury. Sprawa przez wiele lat owiana była atmosferą tajemnicy.

Teraz wszystko może się zmienić. Trwa trzecie śledztwo, prowadzone tym razem przez krakowską prokuraturę. Ale nie tylko dlatego. 29 czerwca nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka ukaże się książka „Sprawa Ziętary. Zbrodnia i klęska państwa” autorstwa kolegów dziennikarza, Krzysztofa Kaźmierczaka i Piotra Talagi. Prezentuje ona nieznane dotąd fakty dotyczące śmierci Ziętary, a także rzuca nowe światło na dotychczasowe próby jej wyjaśnienia.

Autorzy książki w środę 24 czerwca wzięli udział w spotkaniu zorganizowanym przez Bibliotekę raczyńskich. Razem z nimi pojawił Jacek Ziętara, brat zamordowanego dziennikarza. Spotkanie prowadził Błażej Wandtke, a wśród gości nie brakowało ludzi ze środowiska poznańkich mediów. Nie brakowało również znajomych Jarosława Ziętary. Wreszcie – nie brakowało emocji.

– Ta książka jest o zbrodni, której ofiarą padł Jarek – opowiadał jeden z autorów, Krzysztof Kaźmierczak. – Za tę zbrodnię współodpowiedzialne jest państwo. Jarek stracił życie przez informacje pochodzące od ludzi, którzy to państwo reprezentowali. Państwo poniosło w tej sprawie klęskę i to od samego początku. Jest to klęska świadoma i celowa, o czym piszemy w tej książce. Państwo nie chciało tej sprawy wyjaśnić.

– My jako rodzina patrzymy na to inaczej. Chcemy, aby państwo pomogło nam tę sprawę rozwiązać – mówił z kolei Jacek Ziętara. Ale po chwili dodał: – Dla nas jako dla rodziny nasze państwo nie zdało egzaminu.

Wskazując na autorów, brat zmarłego dziennikarza powiedział później, że to dzięki nim o sprawie znów zaczęło się mówić. Autorzy nie kryli, że taki też był ich cel. Chcieli przywrócić pamięć o zamordowanym koledze. Zbieranie materiałów i pisanie w tym przypadku były wyjątkowo trudne.

– W grudniu otrzymałem ostatnie ostrzeżenie – zdradził Krzysztof Kaźmierczak, odpowiadając na pytanie, które w pewnym momencie padło z publiczności i dotyczyło tego, czy podczas pracy nad książką spotykał się z pogróżkami. Opowiadał też o spotkaniach ze świadkami, w tym o szczególnie trudnym spotkaniu z Maciejem B., gangsterem znanym pod pseudonimem „Baryła”, biorącemu czynny udział w zastraszaniu i torturowaniu Ziętary. Podczas spotkania poruszane były też inne tematy – m.in. udziału w zbrodni Aleksandra G., byłego senatora z Poznania, a także uwikłania w nią przedstawicieli poznańskiego środowiska dziennikarskiego.

– Jarka porwano we wtorek, a we wtorki Jarek wyjeżdżał opracowywać tematy redakcyjnym samochodem. Kierowca przyjeżdżał do niego pod dom. W tamten wtorek samochód odwołano. Skąd przestępcy o tym wiedzieli? – mówił Piotr Talaga, sugerując współpracę członków redakcji ówczesnej „Gazety Poznańskiej” (dla tego tytułu pisał wówczas Jarosław Ziętara – red.) z osobami odpowiedzialnymi za uprowadzenie dziennikarza.

– Prawdy zapewne nigdy się już nie dowiemy – stwierdził Talaga. – Na pewno nie dowiemy się jej od Jarka. Myślę, że wówczas nie zdawał sobie sprawy, że może ponieść inną odpowiedzialność niż cywilna.

Jarosław Ziętara został uprowadzony we wrześniu 1992 roku w Poznaniu. Śledztwo w tej sprawie zostało wznowione w styczniu 2012 roku przez krakowską prokuraturę. Udało się jej doprowadzić do zatrzymania i przesłuchania podejrzanych. Zarzuty pomocnictwa w porwaniu i zabójstwie dziennikarza postawiono Mirosławowi R. i Dariuszowi L. Byłemu senatorowi Aleksandrowi G. postawiono zarzut podżegania do zabójstwa. Grozi mu od 8 lat więzienia do dożywocia. Do dziś nie udało się odnaleźć ciała dziennikarza.