Bluzka za 19 zł, spodnie za 30 – zaczęły się przeceny!

Katarzyna Bielicka, pracownica agencji marketingowej, postanowiła, korzystając z długiego weekendu i przecen, kupić sobie sukienkę na sylwestra, ale taką, która przyda się także na kilka innych okazji. Do tego oczywiście dodatki, najlepiej czarne szpilki, bo najbardziej uniwersalne, no i te, które miała, już dożyły swoich dni. Przydałyby się dodatki, biżuteria, torebka, może jakiś szal czy bolerko.
– Przy okazji chciałam także tak ogólnie rozejrzeć się, co jest do kupienia – opowiada Kasia. – Do mojego służbowego stroju przydałaby mi się czarna albo ciemna marynarka i kilka zwykłych, koszulowych bluzek pod marynarkę. Do tego może spodnie i jakiś bardziej ozdobny top pod marynarkę na wyjścia wieczorowe, ale służbowe.

Jednak ze sklepu na sklep rozczarowanie Kasi rosło. Przede wszystkim dlatego, że mimo ogromnych ogłoszeń w witrynach przecenionych artykułów trzeba się było nieźle naszukać. I z reguły było to kilka artykułów, a cena żadnego z nich nie została obniżona op więcej niż 30 procent – chociaż ogłoszenia informowały, że obniżki sięgają 70 procent.

Gdy już udało się znaleźć i takie obniżki, to zazwyczaj okazywało się, że w tak atrakcyjnej cenie są… czapki i szaliki, niekiedy koszulki trykotowe lub wybrana biżuteria. Ale tych artykułów Kasia nie zamierza kupować.
– Czapki i szaliki będą jeszcze bardziej przecenione pod koniec stycznia – uważa. – A przecena koszulek? 19,90 zł za trykotowy top z krótkim rękawem to moim zdaniem nie jest żadna przecena…

Przecenione koszulowe bluzki trudno znaleźć – i chyba trudno się dziwić, bo bluzka o klasycznym kroju jest ponadczasowa, sklepy nie mają więc interesu w przecenianiu jej. Po co, skoro równie dobrze będzie ją można sprzedać w następnym sezonie? Najtańsza po przecenie, jaką udało się Kasi znaleźć w poznańskich marketach, kosztowała 39,90 i – jak uważa Kasia – nie była to dobra cena.
– Tkanina byle jaka, niedługo zaczną się na niej robić nieładne kulki, nawet nie leżała koło prawdziwej bawełny, tanie efekciarstwo, prujące się szwy i toporny krój – bezlitośnie wylicza Kasia. – Tego wszystkiego nie zastąpi metka modnego sklepu. Tu cena wyjściowa mogłaby wynosić 39,90 zł, i to co najwyżej.

Po przerzuceniu ton odzieży w przeróżnych sklepach dochodzimy zgodnie do wniosku, że taniej mogą na przecenach kupić – przynajmniej jak na razie – miłośnicy sportowych bluz, koszulek z nadrukiem damskich i męskich, na okazję można też trafić wśród płaszczy i kurtek, ale też głównie sportowych. Dla nieco starszych zakupowiczów i tych, którzy szukają innych rzeczy niż dżinsy lub topy w rozmiarze 34 w tygrysie cętki – oferta jest znacznie bardziej uboga. Kasi udało się tylko wypatrzeć zabawny płaszczyk za 120 zł w House i drugi, w Stradivariusie – ale ten kosztował po przecenie nieco ponad 200 zł i to już było, jej zdaniem, za drogo. Równie drogie pozostają marynarki – mimo przecen żadna z tych, które udało się znaleźć Kasi, nie kosztowała mniej niż 150 zł, najtańsza została przeceniona, jak to Kasia skrupulatnie obliczyła, o… 30 procent.

Wyjątkowo drogie są swetry, a im lepszej jakości tym kosztują więcej i jeśli ktoś szuka czegoś takiego to – przynajmniej na razie – nie ma co liczyć na atrakcyjne ceny. Przeceny są rzadkim zjawiskiem także wśród spodni – tu wyłom zrobiło jedynie C&A, gdzie można kupić dżinsy w różnych kolorach, a także spodnie wizytowe czy wieczorowe w cenach zaczynających się od 29 zł.

Także jeśli chodzi o buty – trudno liczyć na okazję, chociaż jeśli ktoś ceni sobie oryginalność obuwia, powinien poszukać w CCC. Tam co prawda przeceny dopiero się zaczynają, ale wśród butów z minionych sezonów można znaleźć prawdziwe perełki i w dodatku niedrogie.

Najwyższe przeceny są w najbardziej luksusowych sklepach, to już prawidłowość poznańskich przecen. Jednak to absolutnie niczego nie daje przeciętnemu kupującemu – buty przecenione z 780 zł na 550 nadal są poza zasięgiem przeciętnego poznaniaka, nie mówiąc o sukienkach za 800 zł, a przecenionych na 600…

Ostatecznie Kasi udało się zrobić jakieś przecenowe zakupy, chociaż nie tak bogate jak chciała. Bluzki kupiła w New Yorkerze i C&A, gdzie za każdą zapłaciła cenę, jaką zamierzała: 19,90. Para szpilek w jaskrawoniebieskim kolorze za tę samą cenę została kupiona na Półwiejskiej i co do ich jakości Kasia nie ma złudzeń, ale – jak zaznacza – jednego sylwestra powinny wytrzymać. Natomiast cała reszta zakupów będzie musiała poczekać, aż ceny staną się bardziej korzystne, co ma nastąpić – jak zapewniają sprzedawcy – w styczniu przyszłego roku.